Tego dnia nie spakowałem do plecaka raków.  Choć zabrałem je oczywiście z Polski, bo przecież luty. Zima. Wietrzne wyspy i strome góry. Zamierzaliśmy się wspinać. Amatorsko, tyle o ile, ale zawsze. Tak więc porządne buty, stuptuty i raki. Ale tego dnia zostały na bazie. Dzień słoneczny, trawa w dolinach zieleniła się jak w kwietniu, a my mieliśmy wspaniały plan na wspaniały szlak. Trekking do latarni morskiej Kallur. Nie obejmuje on żadnych trudnych podejść – ot spacer z niewielkim przewyższeniem, nawet…